GBD okazuje się być tym, czym swego czasu bałem się będzie GBF...
Pomijając fakt, że czuję się, jakbym oglądał tutorial gry MMO, to na ten moment jedyna zachęta w oglądaniu to akcja. Nie czuję postaci w ogóle, są one schematyczne i oklepane, nie wspominając o tym, że dziecinne. Komedia jest żałosna, a ekspozycja nachalna i naciągana. Nie przewiduję na tym etapie, żeby miało być lepiej, gdyż problem tkwi w fundamentach. Sei i Reiji to też były dzieci, ale rozbudowane jako postacie. Tutaj są po prostu dzieci z plakietką.
No i jak wyżej zostało wspomniane, muzyka w ogóle nie robi wrażenia na ten moment, co też psuje wrażenia przy akcji.