Nie wiem, czy cieszyć się, czy płakać.
Nie oszukujemy się. Japończycy nie mają takiego doświadczenia w sztuce filmowej jak Amerykanie, więc gniota pokroju G-Saviour raczej nie będzie. Pytaniem pozostaje czy studio będzie w stanie sprostać wizji, czy też popadnie albo w pułapkę zbytniej Hamburgeryzacji (Ghost in the Shell), czy też zbytniej wierności (Speed Racer). Choć era gniotów pokroju Dragon Ball Evolution już minęła.
Jeśli chodzi o Legendary to jest to jedno z niewielu studiów którym można dać kredyt zaufania (oczywiście nie za dużo) i raczej nie wspominałbym tu o Pacific Rim'ach, które jednak były własną interpretacją Super Robo. A raczej wspomniałbym o ich Godzilli, która na poziomie designu była świetna! To w czym film zawodzi to w przypadku ludzkiej części filmu (na serio, gdyby wyciąć jakieś 15 min śmieci ze środka to film był by świetny). Jednak mimo to film był dobry choć nie dla każdego.
PS: Ostatnio zamarzyła mi się adaptacja Earthbound w stylu Stranger Things, w której połączono by fabułę dwóch pierwszych części gier, opowiadając historię Georga, jego w wnuka i możliwe że prawnuka, równolegle ala swoistą kryminalną zagadkę. No i wielkim twistem, choć nie powiedzianym wprost było by to że prowadzi to do Pokemonów (bo to jak najbardziej ten sam universe).